Wg mojej polonistki (mówię tu o książce, film jest na niej oparty, więc chyba humor ten sam)
miałem przy czytaniu/oglądaniu ryczeć ze śmiechu. Problem w tym, że bardziej śmieszy mnie
poradnik ''Obudź w sobie olbrzyma'' Anthonego Robbinnsa (swoją drogą polecam). Książka
nawet fajna, film już trochę gorszy.
Wg mojej polonistki mieliśmy się śmiać aż do łez ( w końcu wszystko tam jest takie śmieszne). Szkoda tylko, że jedyną osobą którą ten film rozbawił była ona.
Rozumiem, że kiedyś był inny humor, ale żeby nie wierzyć uczniom, że się nie śmiali czytając książkę/oglądając film? Chyba, że nasze polonistki są z czasów Fredry :D
Najbardziej w szkole lubiłem lekcje o rodzajach komizmu. W podręczniku były jego przykłady w formie różnych totalnie nie śmiesznych opowiadań, a potem omawialiśmy co bylo w tekście śmiesznego. Problem polegał na tym, że nic tam śmiesznego nie było, a jak ktoś próbował powiedziec to nauczycielce to miał przesrane : D
Nie wiem ile masz lat i bez obrazy,spróbuj podejść do tego za kilka lat.Myśle że do niektórych rzecz trzeba poprostu dorosnąć.
Szczerze mowiac czytajac to w gimnazjum Zemsta bawila mnie i to bardzo. Duza w tym zasluga Papkina i sposobu pisania Fredry. Ale wiesz, sprobuj za jakis czas, powiedzmy kilka lat, byc moze docenisz ten utwor bo na tle innych lektur jest naprawde 'lajtowy'.
Wiecie w czym tkwi problem moim zdaniem?
Poczucie humoru u ludzi się zmienia.. zwłaszcza na przestrzeni wieków. Wtedy, gdy Fredro pisał "Zemstę" wtedy ludzie mieli takie poczucie humoru. My, jestesmy przyzwyczajeni do czegoś innego. Nie mówie że w "Zemście" nie ma nic śmiesznego, tyle że... to co śmieszyło ludzi kilkaset lat wstecz niekoniecznie musi trafiać do ludzi w XXI wieku. Żarty się z czasem wszystkim nudzą, albo zmieniają się w inne.
Tyle ode mnie
Owszem, poczucie humoru się zmienia, ale jak tak patrzę co teraz śmieszy dzieciaki, to jednak będę się trzymać zdania, że to nie klasycy są nieśmieszni, a raczej młodzieży poczucie humoru stępiało i schamiało. I to się nie zmieniło na przestrzeni wieków a lat, jakiś 20 lat.
Nie wiem na przestrzeni ilu lat, ale faktycznie stępiało i schamiało... niestety. A co do samej książki, dla mnie była to jedna z najprzyjemniejszych lektur szkolnych
w 100% popieram - to z czego teraz "nasmiewa się" ,bo to juz tak wygląda ,a nie śmieje sie dzisiejsza młodzież czasem zakrawa o kpine i zarzenowanie z osób które to bawi a nie sam powód ich ubawu XD
Wiadomą jest rzeczą, że w gimnazjach a nawet w szkołach średnich, wiele rzeczy nawet bardzo zabawnych nie śmieszy wielu uczniów, bo różna jest ich kultura, wiedza - i uczniowie są bardzo zróżnicowani, pochodzą z rodzin o wielkich bibliotekach jak i z rodzin bez żadnej książki na półce. Przecież wiadomo, że humor wymaga wiedzy, kojarzenia, czasem nawet subtelności są ważne, np.to, że humor wynika ze zderzenia różnych stylów, ale żeby śmiać się z tego, trzeba znać styl. Ale jak ma znać styl uczeń, skoro nie zna lektur, odniesień, tego, że dana wypowiedź ma elementy np.gminnego języka, ale większość utrzymana jest w dworskim?