Recenzja filmu

Duże zwierzę (2000)
Jerzy Stuhr
Jerzy Stuhr
Anna Dymna

Duży problem

Jerzy Stuhr tym razem sięgnął do twórczości Kieślowskiego i postanowił zrealizować film na podstawie pomysłu i niekompletnego scenariusza wybitnego twórcy, m.in. "Krótkiego filmu o zabijaniu".
Jerzy Stuhr tym razem sięgnął do twórczości Kieślowskiego i postanowił zrealizować film na podstawie pomysłu i niekompletnego scenariusza wybitnego twórcy, m.in. "Krótkiego filmu o zabijaniu". Efekt tego zabiegu jest łatwy do przewidzenia: powstaje ponadprzeciętny film o niegłupim przesłaniu.

Niezwykłe zrządzenie losu sprawia, że w ogródku starszego małżeństwa pojawia się... wielbłąd. Już sama obecność tak egzotycznego zwierzęcia w jednej z górskich wsi przywołuje symbolikę. Baktrian odgrywa tu rolę pewnego rodzaju krzyża, jaki niespodziewanie spada na barki głównych bohaterów.

Zygmunt Sawicki (Jerzy Stuhr) jest urzędnikiem, rozpoznawalnym w mieście, natomiast jego żona (Anna Dymna) pracuje jako przedszkolanka. Wieść o darze od losu, jaki otrzymali Sawiccy, odbija się szerokim echem pośród okolicznej ludności. Początkowo zwierzę budzi kontrowersję i traktowane jest jako miejscowa sensacja. Jednak z początku niegroźne nastawienie mieszkańców filmowego miasteczka zaczyna być coraz bardziej odczuwalne i uciążliwe dla posiadaczy wielbłąda.

W całym filmie nie pada nazwa miasta, w sumie nawet nieistotne jest to, że akcja dzieje się w górach (choć tamte okolice wydają się być bardziej religijne). Ten zabieg mówi nam, że taka sytuacja przydarzyć się może każdemu z nas. Osoby, które mają lepiej, są gorzej traktowane. Reżyser szuka odpowiedzi na pytanie "Dlaczego nie ja?", które zadają ludzie z otoczenia Sawickich. Ta odpowiedź w filmie nie pada. Jedynym rozwiązaniem tej sytuacji jest równość. Nikt nie myśli o tym, aby zwierzak był szczęśliwy, lub aby żyć w zgodzie z jego "właścicielem". Lepiej jest, aby doprowadzić do stanu pierwotnego, gdy nikt nie ma zbyt wiele i wszyscy są szczęśliwi. Konkludując - kiedy wydaje nam się, że los do nas się uśmiechnął - całe otoczenie zadba o to, by nas pozbawić szczęścia.

Co do samego obrazu widać zamysł i rękę Kieślowskiego. Cała jego twórczość oparta jest na trafnej obserwacji i zadawaniu sobie trudnych pytań, z których często płyną niewygodne lub smutne wnioski. Stuhr wplótł tutaj swoją koncepcję - zbyt oczywistego postrzegania świata, dużej przewidywalności i spokojnego tempa przez cały czas trwania filmu. Jednak, gdyby oceniać go tylko przez ten film, to można odbierać go jako osobę o poetyckiej duszy, bo "Duże zwierzę" jest formą prostą i nieprzeciąganą, ale niezwykle wymowną.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
To jeden z tych współczesnych filmów, w którym użycie biało-czarnej taśmy nie jest wyłącznie artystycznym... czytaj więcej
Katarzyna Kubisiowska
Pewien pan w swym ogródku znajduje bezpańskie zwierzę; przygarnia je, opiekuje się, karmi itp. Rzecz... czytaj więcej
Jan Olszewski
"Duże zwierzę" to czwarty już film wyreżyserowany przez doskonałego aktora Jerzego Stuhra. Tym razem... czytaj więcej
Dominik Kubacki

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones